czwartek, 23 lutego 2012

Podziemia Warszawy - Jezuickie katakumby

Jezuickie katakumby, 
cz. 1

     Podziemia jako takie zawsze stanowiły niezwykle wdzięczny temat do snucia fantastycznych opowieści. Choć ogólnie zdajemy sobie sprawę z ograniczonej wartości poznawczej legend i baśni z nimi związanych, to znajdują one poczesne miejsce w świadomości społecznej. Uwarunkowane jest to dwoma czynnikami. Po pierwsze, zdajemy sobie sprawę, że te wytwory kultury ludowej mają przysłowiowe ziarno prawdy. I tak, podanie o smoku wawelskim informuje o długiej tradycji Krakowa jako miasta stołecznego nawet w czasach pogańskich. Dowiadujemy się o zwyczajach ludzi, ich lękach i nadziejach. Nabywamy podstawowe informacje o danym miejscu. Po drugie, opowieści takie zawsze miały walory dydaktyczne. Dzięki nim przekazywano ważne lekcje odwołujące się do wielowiekowej mądrości społeczeństwa. W tym świetle możemy dostrzec podobieństwo między zmaganiem się szewczyka Dratewki ze smokiem wawelskim a jeszcze starszym źródłem, mianowicie biblijnym podaniem o walce Dawida z Goliatem. 
     W Warszawie elementem miejscowego folkloru, pojawiającym się zwłaszcza w rozmowach z dziećmi, są opowiadania o podziemiach. Oczywiście roi się w nich od mitów, które w imię naukowej uczciwości należy rozwiać. Jednak i one zawierają cenne informacje o danym miejscu. Widzimy w nich bowiem ślady świadomości społecznej i ludzkich wyobrażeń na temat owych miejsc, obecne nie tylko wśród osób je zamieszkujących, ale także wśród przybyszów. Powodowani troską o wszystkie skarby polskiej kultury winniśmy owe mity dostrzegać i nie potępiać bezwzględnie ich twórców, często bezimiennych.
     Podziemia ma m.in. warszawska starówka. W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę nie na legendę o Bazyliszku, powszechnie znaną i powielaną wśród grup turystów odwiedzających Warszawę, ale na opowiadania związane z podziemiami sanktuarium i klasztoru Jezuitów na ul. Świętojańskiej. Początki podziemi sięgają średniowiecza, kiedy stanowiły one część zabudowy kamienicy; były po prostu piwnicą. Sytuacja zmieniła się w 1598 roku, gdy miasto podarowało ten teren zakonowi Jezuitów. W 1602 roku wspólnota wykupiła kamienicę, następnie budynek wyburzono i rozpoczęto budowę kościoła (za: www.laskawa.pl/kosciol). W jego podziemiach znalazło miejsce wiecznego spoczynku wielu znamienitych członków zgromadzenia i osoby mu zasłużone.
    Po raz pierwszy podziemiami zainteresował się bliżej niejaki Kierstowski, ziemianin pochodzący z guberni kijowskiej. Człowiek ten obijał się po szerokim świecie, a studiując na uniwersytecie w Petersburgu, stał się mimowolnym świadkiem oszałamiającej kariery bulwarowych romansów. Zaczął więc pisać powieść pt. Jaskinie Petersburga, dzięki której zyskał miano literata i znawcy spraw podziemnych. Namiestnik Królestwa Kongresowego, Fiodor Berg, ściągnął Kierstowskiego do Warszawy, po czym utworzył specjalny zespół mający zbadać podziemia Warszawy. Poinformowano go bowiem, że polscy konspiratorzy z powstania styczniowego mogą je wykorzystać przeciwko władzy rosyjskiej. Znaleziono fundusze i instytucja zaczęła działać. Niestety nie jesteśmy w posiadaniu dokumentów urzędowych owej komisji, gdyż spłonęły one wraz ze zbiorem Archiwum Głównego Akt Dawnych w czasie II wojny światowej. Znalazły się jednak ślady w prasie − „Dzienniku Warszawskim”, a także materiały historyka Berga, który na bieżąco relacjonował wyniki prac Kierstowskiego[1].
CDN...
 Grzegorz Wysokiński.


 [1] Informacja ta, podobnie jak i cytaty, które pojawią się w dalszej części artykułu, pochodzą z książki Rafała Jabłońskiego W podziemiach Warszawy (KAW, Warszawa 1978).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz