niedziela, 25 marca 2012

Podziemia Warszawy - Jezuickie katakumby cz.2

Jezuickie katakumby 
cz. 2 

     Jako pierwsze zbadano podziemia staromiejskich kamieniczek i kościołów, co ze względu na bliskość Zamku Królewskiego, siedziby namiestnika, nikogo nie dziwiło. W dalszej kolejności zajęto się podziemiami sanktuarium, przy czym dokonywano tam spostrzeżeń niemających z nauką wiele wspólnego. Uwagę poszukiwaczy przykuwały bowiem... czaszki ludzkie, m.in. „długogłowe, z grubem, wydatnem ciemieniem (musiały być to czaszki teutońskie)” oraz „o czole lekko zaokrąglonem i szerokiem ciemieniu nadającym im kształt trapezu (ten typ z powodu zbyt wielkiej liczby trupich głów prawdopodobnie należy do rasy czysto polskiej)”. Takie rewelacje powodowały, że do członków komisji zaczęto się odnosić z dystansem. Nie zrażało to jednak poszukiwaczy w kontynuowaniu prac badawczych. Ich wyniki były skrzętnie notowane w postaci mrożących krew w żyłach opisów. Jeśli wierzyć „badaczom”, znaleziono m.in. „kości ludzkie, śliskie od wilgoci kawałki materyi jedwabnej, tkaninę delikatną, prawdopodobnie resztki płaszcza, krzyże na wpół zbutwiałe, szczątki butów i trzewików, blachę przez rdzę zjedzoną itd. [...]. Podziemie to, zawierające tyle interesujących materyałów antropologicznych, kończyło się małemi drzwiami, prowadzącymi do izby, którą z powodu osobliwości budowy wzięto pierwotnie za ciemnicę, w której, w czasach dawnych zamurowywano grzeszników niepoprawnych”. Znaleziono również „olbrzymie, żelazne haki”, co miało świadczyć, że „wielu ludzi tam cierpiało i zginęło straszną śmiercią” Oprócz tego odkryto przedmiot, tym razem przyjemny dla oka – dukat z czasów Marii Teresy, cesarzowej Austrii.
     Kierstowskiemu jednak wciąż było mało. Ze względu na wykorzystane już środki chciał dokonać jakiegoś ważnego odkrycia, aby nie narazić się na kompromitację. Członkowie „komisji” rozpoczęli zatem rozbijanie murów piwnicznych. W wyniku tego poszukiwacze dotarli do następnego pomieszczenia. Znaleziono trumny zawierające szczątki osób świeckich, co wnoszono z ich ubiorów. Potwierdza to skądinąd praca popularnonaukowa Walerego Przyborowskiego Szwedzi w Warszawie (Nasza Księgarnia, Warszawa 1955 r., s. 125-138), która wspomina o dobrodziejach zakonu szczególnie zasłużonych w jego historii. W toku prac uwolniono wodę zaskórną w nowej komnacie znajdującej się tuż pod przedsionkiem Sanktuarium. Jednak wyniki nie były rewelacyjne. Wkrótce Kierstowski naraził się zakonnikom niewiadomego klasztoru. Na pewno nie byli to jezuici, ponieważ w 1773 r. dokonano kasaty zakonu. Zakonnicy narzekali, że Kierstowski „zboczył do prawdziwych podziemi klasztornych i zaczął rozbijać groby i otwierać trumny spoczywających tam snem wiecznym dawnych dygnitarzy, arcypasterzy i magnatów! W jednej trumnie znaleziono czaszkę przebitą gwoździem! Udali się oni do swojej orędowniczki, hrabiny Berg. Ta opowiedziała mężowi o wyprawianych skandalach i profanacjach grobów, która przepełniła czarę. goryczy Namiestnik rozwiązał komisję, a Kierstowski musiał wracać do Petersburga i tam uzupełniać swe spostrzeżenia poczynione w Warszawie.
     Przedstawiony materiał stanowi cenną informację na temat postrzegania zakonu jezuitów przez cudzoziemców, wyznawców prawosławia. Niewykluczone jednak, że i wśród warszawian, zwłaszcza warstw niższych, mity te funkcjonowały. Na to jednak autor nie ma wystarczających danych, więc nie będzie też i definitywnego wniosku.

Grzegorz Wysokiński

piątek, 16 marca 2012

Spotkanie Komisji Historycznej

Gośćmi spotkania byli Jezuita ks. dr Józef Maria BARTNIK SJ, z Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej na ul. Świętojańskiej 10, filozof, teolog i chemik (doktoryzował się z chemii) oraz Ewa J. P. STOROŻYŃSKA, prawnik z wykształcenia, autorka książek historyczno-religijnych. Zaproszeni zostali jako współautorzy książki pt. ,,Matka Boża Łaskawa a Cud nad Wisłą", wydanej 2011 przez Wydawnictwo Sióstr Loretanek, a wyróżnionej w Konkursie im. Jerzego Skowronka podczas Targów Książki Historycznej w 2011 roku. Spotkanie Komisji Historycznej miało wyjątkowy charakter, ponieważ zorganizowane zostało wspólnie z Zarządem Głównym TPW, a otworzył je Prezes TPW prof. Lech KRÓLIKOWSKI.

Po powitaniu Gości i zagajeniu prof. Królikowskiego, który połączył spotkanie z Jezuitą ks. dr Bartnikiem z Rokiem innego Jezuity: ks. Piotra Skargi, przewodnicząca Komisji Historycznej przedstawiła omówiła zawartość książki, której tematyka jest znacznie szersza niż tematy będące przedmiotem naszej dyskusji: jest to bowiem - bogato udokumentowana książka poświęcona kultowi Matki Bożej, objawieniom, znaczeniu kultu, wiary i objawień Maryjnych w historii Polski – (Victoria Wiedeńska, obrona Jasnej Góry podczas ,,potopu” szwedzkiego, cudowne ocalenie Jasnej Góry w 1945 roku itd.) Jest też to książka po- święcona walce z kościołem i wiarą, walce o sekularyzację społeczeństwa, a także niebezpiecznym skutkom tej walki w przemianach obyczajowości. Dodać należy, że książkę czyta się dobrze, ma walory literackie, a cenne są także - liczne, szczegółowe odsyłacze – ukazujące literaturę z której korzystali Autorzy. Cenne jest również kalendarium wydarzeń od czerwca do sierpnia 1920 roku. Zamieszczone też tu zostały pie- śni o Matce Bożej Łaskawej śpiewane w Sanktuarium Matki Bożej łaskawej lub specjalnie napisane dla tej publikacji przez księdza prałata Stanisława Kądzielę i JE księdza biskupa Józefa Zawitkowskiego. Najwięcej jednak- zgodnie z tytułem książki - autorzy poświecili Bitwie Warszawskiej, a także dziejom kultu Matki Bożej Łaskawej. Więcej informacji znajduje się w opracowaniu Haliny Niemiec na stronach Towarzystwa Przyjaciół Warszawy.

niedziela, 4 marca 2012

Matce Bożej Łaskawej w podzięce cz.1

     Czarne chmury zgromadziły się nade mną, gdy usiłuję przebić się myślą do tamtych dni, kiedy Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej było mi zupełnie nieznane. Minęły już trzy lata, kiedy pierwszy raz odwiedziłem kościół przy ul. Świętojańskiej. Był listopadowy wieczór... Błądziłem po ulicach Starego Miasta podziwiając tę część stolicy. Uwagę moją przykuła wieża świątyni stojącej obok archikatedry św. Jana. Wtedy pierwszy raz od wielu lat naszła mnie chęć by się pomodlić. Była to chęć spontaniczna i niepohamowana – zupełnie jak mój charakter. Zrozumiałem, że to rozumna siła pcha mnie do wnętrza tego szacownego miejsca.

     We wnętrzu zobaczyłem na tablicy ogłoszeń, że mam do czynienia ze świątynią jezuitów. Znalazłem również informację o Ignacjańskich Spotkaniach Biblijnych. Przystąpiłem do modlitwy z chęcią rozmowy z rozumną siłą, która mnie popchnęła do tego kroku. Jeszcze wtedy nie było nowych wrót, dziś ozdabiających wejście, a tak dobrze oddawały one moją własną kondycję. Mam wrażenie, że rzeczywiście każdy z nas przychodzi tam po to, aby dać się opatrzyć i uleczyć cudownej sile. Bardzo pragnąłem jej bliskości i ciepła, słów pocieszenia ale i radosnych, takich czysto ludzkich słów nie splamionych złowrogim znamieniem interesu, brudnej walki, jaką nie raz w swoim życiu widziałem. Wzrok mój spoczął na, wówczas nieznanym przeze mnie, obrazie. Przedstawiała ona kobietę w pięknej szacie trzymającą w dłoniach pioruny Bożego gniewu. Tam znalazłem od dawna nie odczuwany spokój.